Najpopularniejszy polski prezenter pogody, popularyzator nowoczesnych technologii opowiada dlaczego wybiera urządzenia wykorzystujące odnawialne źródła energii i planach na … nową książkę.
Ekspert Ogrzewnictwa: Jest Pan nie tylko prezenterem pogody, meteorologiem i stuprocentowym profesjonalistą i perfekcjonistą w swoim zawodzie, ale również niestrudzonym propagatorem rozwiązań ekologicznych, nowych technologii w ochronie środowiska oraz odnawialnych źródeł energii. Wcześniej był Pan też nauczycielem geografii, katechetą, przedsiębiorcą, szkoleniowcem, marketingowcem, konferansjerem, autorem książek i przewodników… Czym Pan nas jeszcze zaskoczy?
Tomasz Zubilewicz: Moim marzeniem jest, aby jeszcze nauczyć się grać na gitarze basowej i na perkusji. Te dwa instrumenty bardzo dużo znaczą w moim życiu i chciałbym opanować przynajmniej podstawy gry na nich. Kiedy wybieram się na koncerty, to patrzę przede wszystkim na pracę rąk i nóg perkusisty, no i słucham też gitary basowej. Z tymi instrumentami można naprawdę wiele fajnego zrobić. Poczekam jeszcze kilka lat… jak będę na emeryturze, to może się uda.
Nie chciał Pan być - jak każdy chłopiec – strażakiem albo kierowcą ciężarówki? A może żołnierzem lub policjantem – przecież ciągnęło Pana do munduru. Był Pan harcerzem…
Rzeczywiście ciągnęło mnie do munduru i harcerstwa, ale może to dlatego, że kilku moich kolegów z klasy należało do ZHP. Byliśmy później w jednym zastępie i zawsze fajnie spędzaliśmy czas na obozach harcerskich na Pomorzu, Mazurach, czy na Warmii. Mieliśmy wyjazdy w ciągu roku, rajdy, wspólne przygody. Harcerstwo rozpaliło tez moje zainteresowania podróżnicze. Zawsze byłem ciekawy co jest za zakrętem, co tam w lesie widać, albo co jeszcze jest za tą górką, a co tam, za budynkiem. Wyprawy, szukanie nowych miejsc i wrażeń, to wszystko było inne od tego co miałem u mnie na Mazowszu i w Warszawie. Może to właśnie zdecydowało, że wybrałem geografię, jako kierunek studiów.
Jest Pan również autorem popularnego cyklu programów telewizyjnych „Dobre klimaty”, poświęconych sposobom efektywnego wykorzystywania odnawialnych źródeł energii i budownictwu energooszczędnemu. Kiedy pojawią się nowe odcinki?
One pojawiają się cały czas. Przygotowuję je, kiedy tylko mam dla moich widzów coś do zaproponowania, związanego z nowościami technologicznymi i odnawialnymi źródłami energii oraz efektywnością energetyczną. Wiele takich rozwiązań związanych z ogrzewaniem domu, ochroną powietrza i środowiska jest już sprawdzonych, czy to w Skandynawii, czy w Niemczech. Te technologie docierają też do Polski i można je stosować. One są nam bardzo pomocne, trzeba tylko rozpowszechniać informacje na ich temat, edukować, pokazywać ludziom, że są to już sprawdzone rozwiązania.
Jest Pan także podróżnikiem i miłośnikiem górskich wędrówek oraz sportowcem - gra Pan w piłkę nożną i biega – z sukcesami. Jak znajduje Pan na to wszystko czas? Przecież doba ma tylko 24 godziny… Kiedy i jak Pan odpoczywa?
Staram się tak ułożyć swój dzień pracy, żeby mieć co najmniej 6 - 6,5 godziny na sen, choć jest to bardzo trudne. W ciągu dnia trzeba efektywnie pracować, więc staram się po intensywnej pracy zrobić sobie 10-15 minut przerwy, wyjść na zewnątrz, troszeczkę dotlenić organizm. Istotnym jest, aby mieć czas na dłuższe spacery, żeby znaleźć chwilę na ruch na świeżym powietrzu. Ja biegam 5-10 km, gram też w piłkę. Uważam, że to jest ważny element naszego dnia. Jeśli jestem gdzieś w trasie, jadę i czuję zmęczenie, to się nie forsuję, tylko staję na najbliższym możliwym postoju i 10-20 minut odpoczywam.
Jakie jest Pana ulubione miejsce w Polsce?
Jest wiele takich miejsc. I to bez względu na to, czy myślę o północy, o południu, czy o centralnej części Polski. Szukam tych miejsc, gdzie jest cicho i spokojnie, gdzie można napawać się pięknem przyrody. Są takie miejsca, gdzie mogę siedzieć przez 3, 4, czy 5 kwadransów i wyłącznie patrzeć, jak słońce się układa. A najpiękniejsze widoki mamy zawsze po południu, kiedy jest takie cieplutkie światełko. Zawsze wtedy robię zdjęcie.
Jest jeszcze jakieś miejsce na świecie, do którego chciałby pan dotrzeć?
Z pewnością Australia i Nowa Zelandia. Byłem już raz w Australii i chciałbym zebrać środki i odłożyć troszeczkę czasu, najlepiej znaleźć w hurtowni czasu (śmiech) i wyjechać z żoną jeszcze raz. To jest niesamowity kontynent, niesamowici ludzie i mnóstwo miejsc do odwiedzenia i atrakcji do zobaczenia. Marzenia się spełniają, więc mam nadzieję, że jest to gdzieś tam przede mną.
Dla wszystkich jest Pan niepoprawnym optymistą, który nigdy na nic nie narzeka. Jeśli miewa Pan w ogóle „słabsze dni”, to chyba nikt nie jest w stanie tego zauważyć. Denerwuje się Pan w ogóle?
Oj tak! Dobrze wiedzą o tym ci, którzy masują moje plecy. Wszystkie kwestie związane ze stanem emocjonalnym staram się kryć w sobie, ale to się wszystko odkłada w kręgosłupie, we wszystkich ścięgnach i nerwach. Odczuwam, jak bardzo są czasem napięte, ale rzeczywiście na zewnątrz staram się tego nie okazywać i być jednak optymistycznie nastawionym do życia, bo to pomaga nam wszystkim.
Zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii i energooszczędnością z pewnością wykorzystał Pan praktycznie w swoim domu – z jakich technologii i urządzeń Pan korzysta?
Swój dom kupiłem już z pewnymi rozwiązaniami. To był budynek w stanie zamkniętym i niektórych zastosowanych technologii już nie mogłem zmienić. Ale stopniowo, powolutku wprowadzam nowości – najpierw wymieniłem stary kocioł na kondensacyjny kocioł grzewczy, żeby część energii cieplnej została odzyskana, później założyłem kolektory słoneczne, które już dziewiąty rok pracują na moim dachu. Następnie zainstalowałem sobie pompę ciepła. Pompa daje mi dużo radości, bo nawet przy niskich temperaturach na zewnątrz można ogrzać pomieszczenia i zużywać mniej prądu. Pompa ciepła zasilana jest przecież przez odnawialne źródło energii. Natomiast od października 2017 r. cieszę się instalacją fotowoltaiczną. Na wypadek, gdyby w miejscowości, w której mieszkam, nie było prądu, a przyszła zima, to mam przygotowany do odpalenia piec akumulacyjny ze steatytu. To jest taki materiał ze skały metamorficznej pochodzenia wulkanicznego, który zatrzymuje zgromadzone ciepło nawet przez 30 godzin.
Co chciałby Pan jeszcze zastosować w swoim domu?
Mam jeszcze troszeczkę wolnego dachu od północnego-wschodu, więc może tamtą stronę też pokryję panelami fotowoltaicznymi. A może zainstaluję jakiś kogenerator za 10-15 lat, jak już będą tańsze...
Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) nagrodziła Pana za popularyzację i promocję pomp ciepła w Polsce. Czy pompy ciepła są Pana zdaniem przyszłością ogrzewania domów w Polsce? Czy jeszcze jakieś inne technologie będą się szybko rozwijały w przewidywalnej przyszłości?
Będzie się rozwijało wszystko, co jest związanej z odnawialnymi źródłami energii. U nas w Polsce jest to jak najbardziej możliwe do wykorzystania. Cieszę się, że te technologie są coraz bardziej popularne wśród producentów różnego rodzaju systemów grzewczych i powoli - niestety bardzo powoli – zyskują na znaczeniu. Jest też coraz więcej szkół zawodowych i wyższych, które zajmują się odnawialnymi źródłami energii. Zwłaszcza pompy ciepła się nam tutaj sprawdzają.
Muszę zapytać o jeszcze jedną Pana pasję, o której wie może mniej ludzi, czyli historię. Musi Pan być wielkim miłośnikiem przeszłości, skoro właściwie każde nasze spotkanie podczas Pana sympatycznych wizyt w siedzibie firmy Galmet w Głubczycach kończy się dyskusją na tematy historyczne i omawianiem najciekawszych książek, które ostatnio przeczytaliśmy. Z pewnością nie dzieje się tak tylko z powodu pamiątek historycznych i militariów gromadzonych przez prezesa firmy Roberta Galara, choć mogą one skłaniać do takich rozmów…
Z panem Robertem zawsze jest o czym rozmawiać. Jest jeszcze mnóstwo tematów przez nas nie poruszonych, faktów historycznych do omówienia, a ciągle pojawiają się nowe, więc zawsze trzeba mieć przygotowanych nie kilka kwadransów, ale dobrych kilka godzin! Bardzo się cieszę, że prezes takiej firmy jak Galmet ma tego typu zainteresowania. I nie są to tylko zainteresowania teoretyczne. Widać w jego gabinecie, jak wielkie znaczenie ma dla niego historia, którą tworzyła polska kawaleria.
Podczas jednego z poprzednich spotkań wspominał Pan, że z zainteresowaniem przeczytał książkę Piotra Zychowicza o Powstaniu Warszawskim („Obłęd 44” – przyp. red.). Co ciekawego teraz Pan czyta?
Kolejne dwie książki związane z wojną. Jedną, która mówi o przyczynach wybuchu Powstania Warszawskiego – czy można było pewne decyzje i działania podejmować lepiej, aby zginęło mniej ludzi i jakie ewentualne błędy popełnili głównodowodzący odpowiedzialni za wybuch Powstania Warszawskiego. I drugą książkę, mówiącą o oddziałach AK, działających na terenach Polski jeszcze po 1945 roku. Dodam, że ich historia jest bardzo złożona i nie jest czarno-biała. Z tej książki można się naprawdę wiele dowiedzieć. Notabene – to też książka napisana przez pana Zychowicza („Skazy na pancerzach” – przyp. red.).
Niedawno trafiłem na bardzo ciekawe wydawnictwo „Jak pogoda zmieniała losy wojen i świata” i po pierwszym spojrzeniu na stronę tytułową byłem przekonany, ze to Pan musiał napisać. Rozczarowałem się – niestety ubiegł Pana Erik Durschmied…
No cóż, wiele osób zajmuje się sprawami pogodowymi, nie tylko Tomasz Zubilewicz. Jak widać kwestie pogodowe są istotne także w życiu innych narodów. My mamy poniekąd szczególne miejsce w Europie, bo i z północy i z południa docierają do nas masy powietrza – i z Arktyki i z Afryki… Cieszę się, że wiele osób interesuje się i lubi tematy pogodowe. Docenia jakie jest ich znaczenie dla naszego codziennego życia, dla rozwoju naszej gospodarki itp.
Czym zaskoczy nas Pan w najbliższej przyszłości? Będzie nowa książka lub program telewizyjny?
Będzie! Pracuję teraz nad nową książką „Śląsk nieoczywisty” – interesuje mnie wszystko od Górnego Śląska, aż po Opolszczyznę. Zbieram już zdjęcia, materiały. I druga książka, do której też już mam bardzo dużo materiałów, dotyczyć będzie województwa warmińsko-mazurskiego i bardzo ciekawych czasów - początków obecności tam Krzyżaków. Nie wszystko, co związane jest z obecnością Krzyżaków na naszych ziemiach, zostało do końca odkryte. Sienkiewicz w swojej powieści tylko częściowo przedstawił te fakty. Czy tak rzeczywiście było? Może uda mi się właśnie niektóre aspekty związane z Krzyżakami i ich obecnością na ziemiach mazurskich ujawnić.