W cyklu „Ludzie i pasje” prezentujemy najciekawsze osobowości branży grzewczej. Ludzi, którzy obok pracy zawodowej mają jeszcze to „coś” – pasję, która dla wielu może być niezrozumiała, egzotyczna lub nawet tajemnicza. Pasja to więcej niż hobby…

 

 

 

 

 

 

 

Zastanawialiście się kiedyś, jakie i jak duże ryby pływają w naszej – pozornie dobrze znanej - Odrze? Dzisiejszy bohater „LUDZI I PASJI” wie to doskonale – sam złowił, zważył i zmierzył sporo z nich. PAWEŁ BLICHARZ, bo o nim mowa, najbardziej lubi odpoczywać z wędkami nad wodą, ale jest jak najbardziej „człowiekiem z branży” - od wielu lat pracuje w Dziale Serwisu firmy Galmet.

Zacznijmy sensacyjnie - jak duże ryby pływają w Odrze?

Paweł Blicharz: Zdarzają się ogromne! Największej zapewne jeszcze nie udało się złapać, ale na pewno jedna z tych przeze mnie złowionych miała 186 cm i ważyła 39 kg...

To prawie potwór z Loch Ness! Co to było?

Sum. Bardzo dostojna największa europejska ryba słodkowodna, a druga co do wielkości ryba Europy.

To są jeszcze większe?

Największe są bieługi, ale na ich połowy trzeba wybrać się za granicę, najlepiej daleko na wschód. Obecnie zdarzają się osobniki przekraczające 200 kg wagi, ale jeszcze całkiem niedawno, kiedy środowisko było czystsze, trafiały się bieługi mierzące do 5 m długości i 1500 kg masy ciała. Największe są w stanie pożreć nawet małe foki. Jednak gatunek ten raczej ceni się nie jako trofeum wędkarskie, ale przede wszystkim jako „producenta” niezwykle kosztownego kawioru.

Wróćmy do odrzańskiego suma – to musiała być ostra walka, aby takiego kolosa wyciągnąć z wody…

Rzeczywiście było ciężko. To niesamowite przeżycie i przyjemność z holu takiego olbrzyma.

Taki sum, to chyba rzadkość?

W Odrze takie okazy są dość rzadkie, ale np. w ostatnich latach niedaleko, bo w Jeziorze Rybnickim, złowiono okazy mające powyżej 100 kg i 2,5 metra. Wszystko przede mną! (śmiech).

Sum to prawdziwie królewskie trofeum, ale z pewnością masz na koncie także inne gatunki ryb, nie mniej spektakularnych…

Sum jest moim największym osiągnięciem wędkarskim, ale jestem bardzo dumny również z karpia, który mierzył 87 cm i ważył 12 kg oraz 87-centymetrowego szczupaka.

Bierzesz udział w zawodach wędkarskich?

Niestety nie mam aż tyle czasu, ale nie ukrywam, że chciałbym w przyszłości spróbować sił i umiejętności w takich zawodach. Wszystko jeszcze przede mną.

Miałeś jakieś niespodziewane przygody na rybach?

Najbardziej zabawna historia z pobytu nad wodą związana jest z moim bratem, który złapał na haczyk dziką kaczkę zamiast ryby. Wyciąganie jej na brzeg wzbudziło spory ubaw. Jednak bywa również niebezpiecznie – kiedyś kilkadziesiąt metrów od mojego stanowiska, gdzie łowiłem ryby, stracił przytomność jeden z wędkarzy i wpadł do wody. Na szczęście był z nim kolega, który wszczął alarm. Zostawiłem wszystko i pobiegłem na pomoc. Gdyby ten wędkarz był sam, prawdopodobnie utopiłby się. Dlatego na ryby jeździmy najczęściej w dwójkę lub w trójkę dla bezpieczeństwa.

Skąd u Ciebie to zamiłowanie do wędkarstwa?

Ooo! To zaczęło się dawno temu, jeszcze w szkole podstawowej. Swoim hobby „zaraził” mnie mój starszy brat Sławomir i tak do dziś mamy wspólną pasję.

Nadal razem jeździcie na ryby?

Już prawie 30 lat! Mamy kompanię wędkarską. Można powiedzieć, że stworzył nam się taki mały team, w którym jeździmy na ryby. Nawet powstała nazwa tej drużyny: „B.S.P. Team” (śmiech).

Dokąd i jak często organizujecie te wyprawy?

Najczęściej są to kilkuhektarowe akweny na terenie województwa opolskiego, w różnych częściach regionu. Często Jezioro Nyskie, a także rzeka Odra Niestety nie mam zbyt wiele czasu na wędkowanie, ale każdą wolną chwile spędzam nad wodą, najczęściej są to weekendy od wiosny do jesieni. Za to w okresie zimowym jeżdżę na mecze siatkówki, staram się nie opuszczać żadnego spotkania aktualnego Mistrza Polski ZAKSY.

A jak przyjmuje to Twoja żona?

Z wyrozumiałością! (śmiech). Poza tym zawsze mówię, że najlepszy odpoczynek to w domu przy żonie (śmiech). Z żoną Basią chętnie wyjeżdżamy razem na wakacje za granicę. Kilka razy byliśmy np. w Chorwacji – piękna i pewna pogoda to duży plus tego kraju. Jednak nie ukrywam, że wypoczynek z wędkami na łonie natury nad wodą daje mi dużo energii do podejmowania kolejnych wyzwań w życiu prywatnym i w pracy w Galmet.

Czy masz jeszcze inne pasje poza wędkarstwem i siatkówką?

Piłkę nożną. Lubię jeździć na mecze wielkich drużyn. Kilkakrotnie miałem okazję być w Madrycie na meczach Realu Madryt oraz Atlético Madryt, a także np. na spotkaniach, w których grały Hertha Berlin, Borussia Dortmund czy Bayern Monachium. Poza tym mam całe mnóstwo różnorakich zainteresowań.

Na przykład…

Moje zainteresowania są szerokie, nie skupiam się na czymś bardzo konkretnym. Nie mam na przykład ulubionego gatunku literackiego czy muzycznego. Moją uwagę przyciąga wszystko co przyjemne do czytania i miłe dla ucha.

W firmie Galmet pracujesz od…

Od 2002 roku - z małą przerwą to już 16 lat! Karierę zawodową w Galmet zacząłem jeszcze w trakcie studiów na Wydziale Mechanicznym (Mechanika i Budowa Maszyn) w Politechnice Opolskiej, które ukończyłem w 2007 r. Zaczynałem jak większość pracowników firmy od Działu Produkcji, w 2009 r. zostałem specjalistą ds. serwisu w Dziale Serwisu Galmet, w którym obecnie jestem zastępcą kierownika.

Pracujesz w Głubczycach, a mieszkasz w…

Również w Głubczycach. Już od 11 lat. A od kilku miesięcy mieszka z nami pies rasy maltańczyk, wabi się Niko. Niesamowite stworzenie, które sprawia mi i żonie mnóstwo radości.

Powiedz jeszcze o swoich planach – co zamierzasz osiągnąć w najbliższym czasie?

Nie mam jakichś wielkich planów. Staram się dobrze żyć chwilą, z dnia na dzień. Wyznaczam sobie drobne cele i staram się je osiągać. Takie wyzwania, sukcesy i każda pomoc niesiona bliskim daje dużą przyjemność. Życie samo układa scenariusz.

Tego Ci życzymy i dziękujemy za ciekawą rozmowę.

Aktualności
"Galmet Sp.z o.o." Sp. K. 48-100 Głubczyce ul. Raciborska 36, NIP 748-000-27-40 REGON 530508930 tel. +48 77 403 45 00